czwartek, 16 lipca 2015

Rozdział 1

Po raz kolejny budzę się w środku nocy, kolejna nie przespana noc, kolejny stresujący dzień. Spoglądam na zegarek na którym widniej godzina- 4:00. Przewróciłam się na drugi bok by nie wpatrywać się w ten cholerny zegarek. Wiedziałam, że dzisiejszej nocy już nie zasnę, choć bym bardzo chciała. Teraz pozostało mi wiercenie się w łóżku. Każda inna czynność wykonana o tej godzinie wydawał się zbędna i bezsensowna. Wzięłam do ręki jedynie telefon by móc sprawdzić czy nie mam jakiejś nowej wiadomości. Choć żadnej się nie spodziewałam, normalni ludzie o tej godzinie śpią lub imprezują... jednak nie ja nie należę do tych "normalnych". Nie jestem, i nigdy nie byłam jak cała reszta tych marionetek ślepo podążających za sobą. Zawsze byłam inna, dlatego nie podobałam się większości osób, które mnie znały. Rok temu kiedy poszłam do nowej szkoły stałam się tą "nielubianą". Zamknęłam się w sobie, narkotyki i zadawanie sobie bólu stało się dla mnie jedyną ucieczką. Mam kilkanaście lat, mogę wszystko, czemu więc płacze po nocach, zaciskam pięści z bólu, okaleczam się i chcę umrzeć ? Chyba dlatego, że tak jest najprościej
***
I znowu:
rozczesuję włosy
myję twarz po bezsennej nocy
zakładam moje najlepsze ubrania
biorę plecak
i tuż przed wyjściem do szkoły "ubieram" swój najpiękniejszy uśmiech.
Nikt nie zauważy. Nigdy nie zauważają...
Każdy nastolatek ma jakieś ambicje, plany i marzenia. A ja? Moim marzeniem jest umrzeć... Okaleczałam się już nie jednokrotnie, jednak to tylko łagodziło mój ból. Jestem zbyt słaba, zbyt bardzo się boję by raz na zawsze z tym skończyć i się zabić. Po mimo tego, że bardzo cierpię staram się zachować pozory i dalej iść przez życie jako ta uśmiechnięta i skryta w sobie dziewczyna. Ojciec nie wie o moich problemach, i wolę by tak pozostało. Zawsze miałam tylko jego, więc nie chciałam przez to się od niego oddalić. Tym bardziej, że moja matka nawiała kiedy tylko obcięli mi pępowinę.

Z plecakiem na ramieniu i masą spojrzeń w moją stronę przechadzałam się po korytarzu. Słyszałam śmiechy, rozmowy czułam na sobie wzrok tych wszystkich fałszywych kurewek, które potrafiły tylko obrabiać komuś dupę za ich plecami. Z czasem się do tego przyzwyczaiłam, jednak dalej bolało to tak samo. Kiedy tylko usłyszałam dzwonek od razu zobaczyłam jak wszyscy rzucili się do klas. Na każdej z lekcji byłam "nieobecna", dużo myślałam i co chwilę zerkałam na zegarek jak by to magicznie miało skrócić tą i każdą inną lekcje. Po mimo tego, że trwała lekcja dalej słyszałam jak ze mnie szydzą.  Nienawidzę tej szkoły, nienawidzę tych ludzi, nienawidzę siebie... Cudem dotrwałam do końca lekcji. Po ostatnim dzwonku jako pierwsza wyszłam z klasy i od razu pobiegłam w stronę drzwi głównych. Kiedy tylko opuściłam teren szkoły od razu poczułam ulgę na sercu. Udałam się do miejsca, do ludzi przy których czułam się bezpieczna i akceptowana. Większość pewnie poszła by do domu i zamknęła się w swoim pokoju wraz ze swoimi problemami. Jednak nie ja... Udałam się do pobliskiego pustostanu, gdzie zazwyczaj przesiadywali dilerzy i ćpuni, nie należałam ani to jednej ani do drugiej grupy. Po prostu lubiłam tam przesiadywać ci ludzie i te środowisko było mi bardzo bliskie... czułam się jak zwykły śmieć. Oni byli tak samo traktowani przez otoczenie jak ja. Jednak każdy z nich dźwigał za sobą osobną historię.
Clara w wieku 16 lat została zgwałcona na skutek czego zaszła w ciążę. Bała przyznać się rodzicom do gwałtu.. wstydziła się tego. Przez co została wyrzucona z domu. Jej stan był opłakany co odbiło się na dziecko. Mimo tego, że było niechciane miała tylko je. Urodziła swojego synka w 7 miesiącu ciąży, niestety okazał się zbyt słaby by przeżyć. Umarł po 20 dniach na Ziemi. Wtedy się załamała a narkotyki stały się jej jedyną ucieczką.
David pochodzi z normalnej rodziny, jednak kiedy jego ojciec zmarł mu na rękach również się załamał. Cały czas twierdził, że to była tylko i wyłącznie jego wina, bo nie potrafił mu pomóc choć dobrze wiedział, że nie mógł.
Rodzinie Dylana nigdy się nie przelewało utrzymywali się z marnego zasiłku. Był w stanie odmówić sobie jedzenia przez długi czas by zapewnić je młodszemu rodzeństwu. Kiedy wpadł w tak zwane złe środowisko otrzymał pracę dilera. Nie mógł odmówić to była jego jedyna szansa na rozpoczęcie w miarę normalnego życia.
Tony jest tu najstarszy ma jakieś 50 lat i żyje bez jednej ręki. Kiedyś był szefem ogromnej korporacji. Kiedy tylko rozwiódł się ze swoją żoną ta pozbawiła go wszystkiego. Został sam z ogromnymi długami i upadłą firmą. Z willi przeniósł się na ulice, a z niej tutaj. To miejsce stało się jego domem.  Jednej nocy wpadli tu pijani mężczyźni, dla zwykłej rozrywki pobili Toniego. Ten nie był w stanie się bronić. Rozbili butelkę na jego dłoni rany były bardzo głębokie. Warunki w których przebywał nie były sprzyjające. Niestety musieli obciąć mu rękę... To tylko cztery z wielu historii osób, które tu przebywają. Od początku do końca są sobą i nikogo nie udają.
Usiadłam na brudnym fotelu. Clara spojrzała w moje oczy.
- Wiesz, że nie możesz cały czas uciekać i dawać im po sobie jeździć...- delikatnie przejechała ręką po moim kolanie.
- Przyzwyczaiłam się, nie mam siły już dłużej walczyć. Z resztą możecie dać mi święty spokój wiem co mam robić... Macie coś?- przewróciłam oczami, a następnie spojrzałam w kierunku Dylana. Ten wykonał głową przeczący gest.
- Jeszcze nie dostałem towaru..- głośno wypuściłam powietrze ze swoich ust.
Podniosłam się z fotela i ruszyłam w kierunku sypiących się drzwi.
-Wrócę później, nie chcę by ojciec coś podejrzewał.
Nie czekałam na ich reakcję tylko szybko opuściłam budynek. Powolnym krokiem zaczęłam oddalać się od towarzystwa.

***

Złapałam za klamkę od drzwi i weszłam do domu. Ocierając stopę o stopę zdjęłam buty i położyłam
plecak na półkę w przedpokoju. Niepewnie weszłam do kuchni i spojrzałam na ojca szykującego sobie jedzenie do pracy.
- Ufałem Ci i myślałem, że mówimy sobie wszystko!- wykrzyczał w moją stronę.
-Możesz wytłumaczyć mi o co chodzi ?
-Jeszcze się pytasz ? Nie rób ze mnie idioty tylko pakuj swoje rzeczy! Juro z samego rana się przeprowadzamy.A teraz marsz do swojego pokoju!
-Ale...- przerwał mi w połowie.
-Idź!
ŁAAAAAŁ nareszcie się wysiliłam i napisałam 1 rozdział. Brawo dla mnie ☺☺Nie pisałam już od jakiego pół roku więc mam nadzieję, że nie jest tak źle i nie wyszłam z wprawy. 

4 komentarze:

  1. O luju! Tak bardzo tęskniłam za twoimi rozdziałami!
    :D Czekam na next!! ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. O mój boże. Szczerze to moje pierwsze opowiadanie, które czytam, twojego autorstwa i jestem mile zaskoczona tym! Genialnie to napisałaś, a ja już mam ochotę czytać 2 rozdział, który i tak szybko napiszesz bo tak baaardzoo mnie kochasz i dla mnie zrobisz wszystko! ☺
    Pozdrawiam i życzę weny. ! xx

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiadomo po kim zdolna jesteś <3 Dzisiaj cie dopilnuje żebyś zaczęła 2 rozdział pisać :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo dobrze napisany rozdział :)
    spodobał mi się, myślę, że to opowiadanie może być ciekawe..... chociaż nadal za dużo się nie dowiedziałam.
    Sasha... moja Ally D. z PLL ^^
    Ciekawi mnie dlaczego ojciec tak nagle postanowił się wyprowadzić..dowiedział się o ,,towarze''?

    Z dużą chęcią przeczytam kolejny rozdział, tylko czy mogłabyś poinformować mnie o nim np u mnie?

    życzę weny i pozdrawiam xxx

    OdpowiedzUsuń

aaaaaaaaaaaa

Zapraszam również na kolejny rozdział na:
MentalHospital http://mentalhospital-fanfiction.blogspot.com/
Light
http://forbidden-feeling-louistomlinson.blogspot.com/
oraz mojego tt:@MrsDarkess

Rozdziały

Co Środę i Sobotę !!