sobota, 19 września 2015

Nowy Zwiastun


Nowy zwiastun, 
nowy szablon, 
nowa główna bohaterka, 
lekkie zmiany w obsadzie drugoplanowej, 
kilka nowych pomysłów i 
moja długa przerwa 
...
miałam brak weny, ale postanowiłam to naprawić i dać z siebie wszystko. 
Nie obiecuję jednak, że rozdziały będą codziennie
ani, że będą regularnie, bo zaczęła się szkoła. 
Mam zamiar poprowadzić tego bloga do końca i mam nadzieję, że mi się uda 

♥I DZIĘKUJĘ CI IWONA ZA TEN BOSKI ZWIASTUN

wtorek, 21 lipca 2015

Rozdział 2

 ***
Stosunki między mną, a ojcem są trochę napięte...Odkąd tata przeprowadził bezprawne przeszukanie i konfiskację w moim pokoju. Najpierw przeszukał, potem dostał białej gorączki. Zabrał mnie ze szkoły, wsadził pod swój klosz i wrzucił na pakę ciężarówki. Wyjechałam z Nowego Yorku-żegnaj parku, żegnajcie jurni koledzy z klasy.-I trafiłam tutaj. Ironia, że przez pełne pudełko gumek i niecały gram towaru doprowadzi mnie do miasteczka pełnego plastiku.
"Witamy w Doncaster"
Zatrzymaliśmy się przy jednym z domków na tej dziwnej ulicy. Ojciec spojrzał na mnie i dał mi wyraźny znak, że to tu, a ja mam wysiąść. Zabrałam torbę ze swoimi rzeczami i wysiadłam z auta. Ruszyłam w kierunku mieszkania. Zatrzymałam się w połowie i ponownie spojrzałam na budowlę.
-Jaki to jest kolor?-zapytałam dalej mierząc dom wzrokiem.
-Beżowy, może raczej oliwkowy sam nie wiem, jestem tylko facetem...-oparłam się o jego ramię.
-Dla mnie to bardziej wymiociny...tak to wymiociny.-Czułam jego wzrok na sobie.
-Może zabierzesz swoją torbę i pójdziesz krytykować mieszkanie w środku. - Odsunął się, a następnie zabrał swoje rzeczy i ruszył do środka. Nie czekając poszłam za nim. Zarzuciłam torbę na ramię i wtedy usłyszałam wołanie. Odwróciłam się, ujrzałam nieznaną mi kobietę, która do mnie machała i krzyczała "hej sąsiadko". Olałam to i weszłam do środka zamykając za sobą drzwi.
-Miłe-usłyszałam kiedy oparłam się o ścianę.
-Co? Sam uczyłeś mnie żebym nie rozmawiała z obcymi.-Widziałam, jak przewraca oczami.
-Chodź na górę- wskazał głową na schody, a następnie udał się w ich kierunku. Bez żadnego, ale poszłam za nim byłam zbyt zmęczona by zaczynać kłótnię o tym, że wcale nie chcę tu być . Nie chciałam zaczynać od początku... przyzwyczaiłam się już do tamtych ludzi i do ich wyzwisko. Nie mam zamiaru przezywać tego od początku.
-To twój pokój. Podoba się?- rozejrzałam się, na ścianach widniała biało-różowa tapeta z wzrokami. W całym pokoju były dwa duże okna co sprawiało, że było tam strasznie jasno. Meble były białe, a łóżko stało na środku pokoju, również białe.
- Podoba się ?-zapytał ponownie z uśmiechem.
-Czy ja wiem, to nie jest w moim stylu...- odburknęłam.
-Jeśli chcesz możemy wprowadzić kilka drobnych poprawek.-kilka drobnych poprawek? Człowieku najchętniej to bym to wszystko wyrzuciła przez okno nie pozostawiając nic, ten okropny zegar w kształcie kota, który zobaczyłam dopiero teraz wyleciałby jako pierwszy...
- A możesz zmienić wszystko? Nie jestem dziewczyną tego typu- weszłam do środka pokoju o zaczęłam rozglądać się dokładniej zaraz po czym rzuciłam się na łóżko.
-A może jesteś, tylko jeszcze o tym nie wiesz?- spojrzałam na niego, a uśmiech po raz kolejny znalazł się na jego twarzy.
-Nie, nie jestem- odpowiedziałam zasypiając.
***
Następnego ranka miałam dziwną pobudkę, nieznanym mi, dźwiękiem, żadnych śmieciarek, żadnych taksówek, żadnych alarmów samochodowych?
Nic.Cisza. Jest za cicho.
Wstałam z łóżka, dopiero zorientowałam się, że jestem dalej w tych samych ciuchach co wczoraj. Nie przejęłam się tym jakoś szczególnie. Zeszłam po prostu na dół by zjeść śniadanie. Na stole stały już gotowe tosty oraz kilka kanapek zabrałam jedną z nich.
- Możesz tu do mnie na chwilę przyjść?- usłyszałam wołanie ojca z poza domu. Biorąc kęsa kanapki ruszyłam na zewnątrz. Ojciec stał przed dużymi drzwiami, które wyglądały jak te garażowe.
- Mam dla ciebie niespodziankę. - Wziął do ręki pilot, od drzwi.
- Czy to samochód ?- zapytałam z uśmiechem na twarzy.
-Taa da- szeroko się uśmiechną, a następnie na mnie spojrzał. Wtedy i ja zobaczyłam co znajdowało się za wcześniej zamkniętymi drzwiami. Rower ?! Serio rower?!
- Taaa da, zazwyczaj oznacza coś miłego...- odburknęłam.
-Nie narzekaj, staram się a ty? ciągle marudzisz. Lepiej idź się przebrać, bo idziesz do szkoły. Głośno westchnęłam i ruszyłam z powrotem do środka. Wyciągnęłam jedno z pudeł. Wygrzebałam z niego moje czarne glany, czarne spodnie podarte na kolanach spodnie oraz crop-top w czarno-czerwone paski. Zabrałam naszykowany przez mojego ojca plecak, a następnie opuściłam to miejsce. Wbrew pozorom okazało się, że ta cała szkoła nie jest tak daleko. Po drodze mijały mnie setki aut, każda z osób w nich siedzących dokładnie obserwowała mnie wzrokiem. Nie dziwiło mnie to, wcześniej też każdy się na mnie patrzył tylko tu było strasznie spokojnie...Do czasu
Zauważyłam przed sobą wielki budynek, od razu wiedziałam, że to szkoła. Wszędzie pełno dzieciaków w różnym wieku. Oczywiście w tej szkole jak i w mojej poprzedniej dość widoczny był podział na grupki. W dość krótkim czasie znalazłam się w środku. Moim jedynym zadaniem na teraz było odnalezienie dyrektora. Jednak to on znalazł mnie...
- Ty pewnie jesteś Frey'a- zobaczyłam przed sobą nie wysokiego, lekko przy kości Koreańskiego mężczyznę. Sztucznie się uśmiechnęłam, a następnie mu przytaknęłam.
-Jestem pan Young, i jestem dyrektorem tej szkoły. To do mnie masz przychodzić ze wszelkimi problemami. Zawsze będę do twoich usług, ale tylko od 12-14. Później mam zajęcia dodatkowe. A to Tessa twoja przyjaciółka, zostawiam was samych. Mam nadzieję, że spodoba Ci się w naszej szkole. Bo stąd nie ma już ucieczki- jego ostatnie słowa trochę mnie wystraszyły, nie wiedziałam co mam mu na to odpowiedzieć.
-Żartowałem, życzę udanego dnia- zaczął się śmiać, a następnie odszedł.
- Co miało znaczyć "to jest twoja przyjaciółka"- zapytałam wysokiej szczupłej blondynki stającej na przeciwko mnie.
- Przyjaciółki oprowadzają nowych po szkole, to tak zwyczaj. Dostajemy za to dodatkowe punkty, ale to i tak jest jak kara. Ale nie rób sobie nadziei, nie będziemy się przyjaźnić. Nie lubię lesbijek...- powiedziała przeczesując swoje włosy długimi zgrabnymi palcami.
-Co? - nie wiedziałam o co jej teraz chodziło... okej wcześniejszej szkole nienawidzili mnie za to, ze jestem sobą i się tego nie wstydzę, ale nigdy nie usłyszałam tego, ze jestem lesbijką. Teraz wiedziałam już tylko jedno pani; Tesso, pani już nie lubimy.
- Masz lesbijskie buty- odpowiedziała patrząc się na moje buty, wtedy ja zrobiłam to samo. Ale następnie spojrzałam na jej miała na sobie czerwone szpilki. Rozejrzałam się, każda z dziewczyn miała na sobie szpilki lub inne bardzo kobiece buty... serio nie macie w tej szkole nawet emo czy metali, którzy chodzą w takich butach?
***
W szkole siedziałam dzisiaj dość długo, był to mój pierwszy dzień i musiałam zostać po lekcjach by nauczyciele mnie poznali i wyjaśnili mi kilka praw i zasad tej szkoły. Wystarczył mi tylko jeden dzień by być w stanie rozszyfrować zasady panujące wśród uczniów. Tu liczył się tylko wygląd i nic więcej... niestety nie udało mi się poznać ich szkolnych gwiazd, ponieważ były na jakimś ważnym wyjeździe. Wcale nie było mi smutno, bo i tak ich kiedyś poznam. Ale nic mi to nie da do nie mam zamiaru się im podlizywać i wchodzić im w dupę. Kiedy wróciłam do domu zastałam ojca czekającego na mnie z kolacją. Jednak nie był on sam, poznałam jego przyjaciela. Kilka lat temu prowadzili razem interesy, nic dziwnego, że tu mieszka... ta dzielnica należy do samych snobów i sztywniaków.
- Frey'a, chodź szybko kolacja.- usłyszała, ze wchodzę. Szybko do nich podeszłam i usiadłam na wolnym miejscu.
-Co jemy?Pachnie jak pascha...- spojrzałam na jedzenie leżące na stole.
-Mogę coś powiedzieć? Jest na prawdę miło- widać było, że kolega ojca chciał trochę poprawić atmosferę.
- Tak.Kiedy ostatnio tata postawił domowy posiłek na stół?!
- Przyniosłam własną kolację...- wyciągnęłam z torby puszkę z napojem energetycznym.
-OK to nie jest kolacja.- ojciec spojrzał na mnie jak na mordercę.
-Nie słyszałeś? Dziewczyny tutaj tak dbają o wagę, tak utrzymują wagę poniżej 40 kg- chwyciłam za kapsel.
- Nie otwieraj tego napoju- powiedział stanowczo.
-Przecież chcesz żebym była jak tutejsze dziewczyny. Prawda?
-Nie otwieraj tego- powtórzył. Ja spojrzałam na jego znajomego.
- Nie zabraniam ci tego otwierać. - otworzyłam muszę, a kapsel położyłam na stół .
- Nie waż się wziąść łyka.
- Napije się- chyba jego znajomy okazał się bardziej kumaty niż on. Napiłam się tego, przyznam że nie było to rewelacyjne jednak, uwielbiam go denerwować.
-Wiesz co, więc pójdziesz spac bez kolacji- powiedział zdenerwowany.
- O Boże, George!- wstałam i oparłam ręce o stół.
- Nawet cię nie poznaję, zupełnie tak jakbyś był jednym z nich- nie chciałam urazić Ricky'ego, po prostu zaczynał zachowywać się jak jedne z tych chorych bogaczy z przedmieść. Bałam się, żeby tylko ja się nim nie stała.
-Co ja zrobiłem Ricky spojrzał na mnie i śledził każdy mój ruch.
-Nic!- wykrzyczeliśmy równocześnie. Nasz kłótnię przerwał dzwonek do drzwi.
***

Tessa

Ricky
George
Young

















Czytasz+Komentujesz=Motywujesz

5 KOM= NEXT No i mamy 2 rozdział, mam nadzieję,że się podoba. W następnym rozdziale będzie dziać się trochę więcej. Z czasem to wszystko się rozkręci, nie chcę robić wszystkiego chaotycznie. 

czwartek, 16 lipca 2015

Rozdział 1

Po raz kolejny budzę się w środku nocy, kolejna nie przespana noc, kolejny stresujący dzień. Spoglądam na zegarek na którym widniej godzina- 4:00. Przewróciłam się na drugi bok by nie wpatrywać się w ten cholerny zegarek. Wiedziałam, że dzisiejszej nocy już nie zasnę, choć bym bardzo chciała. Teraz pozostało mi wiercenie się w łóżku. Każda inna czynność wykonana o tej godzinie wydawał się zbędna i bezsensowna. Wzięłam do ręki jedynie telefon by móc sprawdzić czy nie mam jakiejś nowej wiadomości. Choć żadnej się nie spodziewałam, normalni ludzie o tej godzinie śpią lub imprezują... jednak nie ja nie należę do tych "normalnych". Nie jestem, i nigdy nie byłam jak cała reszta tych marionetek ślepo podążających za sobą. Zawsze byłam inna, dlatego nie podobałam się większości osób, które mnie znały. Rok temu kiedy poszłam do nowej szkoły stałam się tą "nielubianą". Zamknęłam się w sobie, narkotyki i zadawanie sobie bólu stało się dla mnie jedyną ucieczką. Mam kilkanaście lat, mogę wszystko, czemu więc płacze po nocach, zaciskam pięści z bólu, okaleczam się i chcę umrzeć ? Chyba dlatego, że tak jest najprościej
***
I znowu:
rozczesuję włosy
myję twarz po bezsennej nocy
zakładam moje najlepsze ubrania
biorę plecak
i tuż przed wyjściem do szkoły "ubieram" swój najpiękniejszy uśmiech.
Nikt nie zauważy. Nigdy nie zauważają...
Każdy nastolatek ma jakieś ambicje, plany i marzenia. A ja? Moim marzeniem jest umrzeć... Okaleczałam się już nie jednokrotnie, jednak to tylko łagodziło mój ból. Jestem zbyt słaba, zbyt bardzo się boję by raz na zawsze z tym skończyć i się zabić. Po mimo tego, że bardzo cierpię staram się zachować pozory i dalej iść przez życie jako ta uśmiechnięta i skryta w sobie dziewczyna. Ojciec nie wie o moich problemach, i wolę by tak pozostało. Zawsze miałam tylko jego, więc nie chciałam przez to się od niego oddalić. Tym bardziej, że moja matka nawiała kiedy tylko obcięli mi pępowinę.

Z plecakiem na ramieniu i masą spojrzeń w moją stronę przechadzałam się po korytarzu. Słyszałam śmiechy, rozmowy czułam na sobie wzrok tych wszystkich fałszywych kurewek, które potrafiły tylko obrabiać komuś dupę za ich plecami. Z czasem się do tego przyzwyczaiłam, jednak dalej bolało to tak samo. Kiedy tylko usłyszałam dzwonek od razu zobaczyłam jak wszyscy rzucili się do klas. Na każdej z lekcji byłam "nieobecna", dużo myślałam i co chwilę zerkałam na zegarek jak by to magicznie miało skrócić tą i każdą inną lekcje. Po mimo tego, że trwała lekcja dalej słyszałam jak ze mnie szydzą.  Nienawidzę tej szkoły, nienawidzę tych ludzi, nienawidzę siebie... Cudem dotrwałam do końca lekcji. Po ostatnim dzwonku jako pierwsza wyszłam z klasy i od razu pobiegłam w stronę drzwi głównych. Kiedy tylko opuściłam teren szkoły od razu poczułam ulgę na sercu. Udałam się do miejsca, do ludzi przy których czułam się bezpieczna i akceptowana. Większość pewnie poszła by do domu i zamknęła się w swoim pokoju wraz ze swoimi problemami. Jednak nie ja... Udałam się do pobliskiego pustostanu, gdzie zazwyczaj przesiadywali dilerzy i ćpuni, nie należałam ani to jednej ani do drugiej grupy. Po prostu lubiłam tam przesiadywać ci ludzie i te środowisko było mi bardzo bliskie... czułam się jak zwykły śmieć. Oni byli tak samo traktowani przez otoczenie jak ja. Jednak każdy z nich dźwigał za sobą osobną historię.
Clara w wieku 16 lat została zgwałcona na skutek czego zaszła w ciążę. Bała przyznać się rodzicom do gwałtu.. wstydziła się tego. Przez co została wyrzucona z domu. Jej stan był opłakany co odbiło się na dziecko. Mimo tego, że było niechciane miała tylko je. Urodziła swojego synka w 7 miesiącu ciąży, niestety okazał się zbyt słaby by przeżyć. Umarł po 20 dniach na Ziemi. Wtedy się załamała a narkotyki stały się jej jedyną ucieczką.
David pochodzi z normalnej rodziny, jednak kiedy jego ojciec zmarł mu na rękach również się załamał. Cały czas twierdził, że to była tylko i wyłącznie jego wina, bo nie potrafił mu pomóc choć dobrze wiedział, że nie mógł.
Rodzinie Dylana nigdy się nie przelewało utrzymywali się z marnego zasiłku. Był w stanie odmówić sobie jedzenia przez długi czas by zapewnić je młodszemu rodzeństwu. Kiedy wpadł w tak zwane złe środowisko otrzymał pracę dilera. Nie mógł odmówić to była jego jedyna szansa na rozpoczęcie w miarę normalnego życia.
Tony jest tu najstarszy ma jakieś 50 lat i żyje bez jednej ręki. Kiedyś był szefem ogromnej korporacji. Kiedy tylko rozwiódł się ze swoją żoną ta pozbawiła go wszystkiego. Został sam z ogromnymi długami i upadłą firmą. Z willi przeniósł się na ulice, a z niej tutaj. To miejsce stało się jego domem.  Jednej nocy wpadli tu pijani mężczyźni, dla zwykłej rozrywki pobili Toniego. Ten nie był w stanie się bronić. Rozbili butelkę na jego dłoni rany były bardzo głębokie. Warunki w których przebywał nie były sprzyjające. Niestety musieli obciąć mu rękę... To tylko cztery z wielu historii osób, które tu przebywają. Od początku do końca są sobą i nikogo nie udają.
Usiadłam na brudnym fotelu. Clara spojrzała w moje oczy.
- Wiesz, że nie możesz cały czas uciekać i dawać im po sobie jeździć...- delikatnie przejechała ręką po moim kolanie.
- Przyzwyczaiłam się, nie mam siły już dłużej walczyć. Z resztą możecie dać mi święty spokój wiem co mam robić... Macie coś?- przewróciłam oczami, a następnie spojrzałam w kierunku Dylana. Ten wykonał głową przeczący gest.
- Jeszcze nie dostałem towaru..- głośno wypuściłam powietrze ze swoich ust.
Podniosłam się z fotela i ruszyłam w kierunku sypiących się drzwi.
-Wrócę później, nie chcę by ojciec coś podejrzewał.
Nie czekałam na ich reakcję tylko szybko opuściłam budynek. Powolnym krokiem zaczęłam oddalać się od towarzystwa.

***

Złapałam za klamkę od drzwi i weszłam do domu. Ocierając stopę o stopę zdjęłam buty i położyłam
plecak na półkę w przedpokoju. Niepewnie weszłam do kuchni i spojrzałam na ojca szykującego sobie jedzenie do pracy.
- Ufałem Ci i myślałem, że mówimy sobie wszystko!- wykrzyczał w moją stronę.
-Możesz wytłumaczyć mi o co chodzi ?
-Jeszcze się pytasz ? Nie rób ze mnie idioty tylko pakuj swoje rzeczy! Juro z samego rana się przeprowadzamy.A teraz marsz do swojego pokoju!
-Ale...- przerwał mi w połowie.
-Idź!
ŁAAAAAŁ nareszcie się wysiliłam i napisałam 1 rozdział. Brawo dla mnie ☺☺Nie pisałam już od jakiego pół roku więc mam nadzieję, że nie jest tak źle i nie wyszłam z wprawy. 

poniedziałek, 13 lipca 2015

Zwiastun

No więc jest i zwiastun :) muszę przyznać, że dawno nie pisałam.
Oby ten blog mi się udał i wam się spodobał. 1 rozdział już w tym tygodniu
* Edit
Niedługo pojawi się wersja z nową główną Bohaterką

aaaaaaaaaaaa

Zapraszam również na kolejny rozdział na:
MentalHospital http://mentalhospital-fanfiction.blogspot.com/
Light
http://forbidden-feeling-louistomlinson.blogspot.com/
oraz mojego tt:@MrsDarkess

Rozdziały

Co Środę i Sobotę !!